- Nie bałeś się tak po prostu uciec?
- Nie. Wiedziałem że jakoś sobie poradzę. Gadaliśmy jeszcze tak przez parę minut, dopóki nie skończyliśmy pić kawy. Była 23;38. - Chyba powoli muszę się zbierać, jutro na po południe znowu do pracy... - Nom, pokojówki mają chyba ciężko. - Nie jest tak źle, nie narzekam, ale w domach mają straszny syf - zaśmiałam się lekko. - więc powinnam już iść. - Powiedziałam Salazar? |
||
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz